Dokąd zmierza Francja – spotkanie ze Sławomirem Czarlewskim
Jest coś fascynującego w kosztowaniu spotkań i rozmów z ludźmi, którzy wiedzą od nas więcej lub mają bogatsze doświadczenia, a którzy przy dzieleniu się nimi nie dają nam poczucia, że jesteśmy ubożsi. Sławomir Czarlewski jest takim człowiekiem. Były konsul i ambasador RP we Francji i w Belgii dzielił się z nami swoimi refleksjami na temat powyborczej Francji w środę 24 maja w Ośrodku RODM w Poznaniu.
Swojej opowieści nie ograniczył jednak do prostego opisu Francji Macrona i Le Pen, ale osadził ją w szerszym kontekście politycznym, kulturowym, a nawet cywilizacyjnym. Wykorzystał do tego doświadczenia swojej 20 letniej kariery dyplomatycznej w służbie Polsce, ale i pozostałego czasu spędzonego na emigracji w kraju de Gauelle’a. Opowiadał niebanalnie, sięgając przy opisie zjawisk politycznych czy społecznych do dzieł wielkich. W pamięci zapadła szczególnie ocena powodów, dla których zapewne Macron zdobył tak jednoznacznie poparcie wszystkich sił niegodzących się na wygraną Marine Le Pen. Cytując kwestię z „Lamparta” Luchino Viscontiego stwierdził, że „czasami wiele musi się zmienić, aby wszystko pozostało po staremu”. Francja, a ściślej, jej elity, w zarysie Sławomira Czarlewskiego jest krajem, który za wszelką cenę chce uniknąć dramatycznych, acz koniecznych zmian, które mogłyby pomóc jej wyjść z zapaści w jakiej się niewątpliwie znajduje. Tradycyjne partie polityczne nie są w stanie wygenerować potrzebnych rozwiązań. Nie zgadzał się jednocześnie na rysowaną zbyt prostą kreską krytykę czy wręcz spisywanie kraju na przegraną. Francja jest nadal krajem wielkim, pomimo ponadprzeciętnego zadłużenia, nieudanej integracji imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci czy odejścia od wiary, która dała jej miano „najstarszej córy Kościoła”.
Nasz gość wskazywał również na poczucie braku sprawiedliwości głęboko tkwiące w społeczeństwie francuskim, zwłaszcza wśród ludzi młodych, tych którzy dopiero co skończyli edukację i nie są w stanie znaleźć pracy. Temu właśnie poczuciu niesprawiedliwości przypisał znakomity wynik skrajnego lewicowca Jean-Luca Mélenchona.To poczucie wyzyskał także Macron, zręcznie budując wizerunek polityka spoza układu tradycyjnych partii politycznych, w rzeczywistości zaś będącego ich dzieckiem. Wreszcie, odpowiadając na pytanie dotyczące reakcji Francuzów na terror, który pojawił się w ostatnich latach na ziemi francuskiej i innych krajach Europy Zachodniej, zacytował swojego syna żyjącego również we Francji: „wszyscy musimy się nauczyć z tym żyć”. Przekaz, rzecz jasna, bez optymizmu.
Spotkanie trwało znacznie ponad 2 godziny, co było w dużej mierze wynikiem żywej sesji pytań i odpowiedzi.