„Afryko, co uczyniłaś ze swoją wolnością?”. Takim pytaniem zakończyło się kolejne z naszych wydarzeń w cyklu „Spotkanie z Filmem”.
Afryka i XIX wieczny wybuch pomysłów na kolonialne opanowanie tego kontynentu były tematem francuskiego filmu dokumentalnego pt. „Zmierzch białego człowieka”.
Temat, który zaproponowaliśmy nawiązywał do spotkania, jakie odbyło się 2 tygodnie wcześniej, a mianowicie do podróży odbytej na rowerze po Afryce w latach 30-tych XX wieku przez poznaniaka, Kazimierza Nowaka. O ile jednak ta wcześniejsza opowieść była podnosząca na duchu, na swój sposób nawet ciepła (pomimo wysiłku i rozłąki z rodziną), to film pokazujący dramatyczne czasy końca XIX i I połowy XX wieku na Czarnym Lądzie pokazały obraz naznaczony przygnębieniem, okrucieństwem, hipokryzją i chciwością. Szokujące były szczególnie informacje o obozach koncentracyjnych zakładanych w Kongo przez Belgów czy przez Niemców w Namibii. Włoskie oddziały podbijające wolną Etiopię czy budowa linii kolejowych w Rodezji lub Kongo doprowadzały do śmierci tysięcy mieszkańców tych krajów.
Dalsze czasy, już w trakcie I czy II wojny światowej przyniosły z kolei łamanie przyrzeczeń dawanych mieszkańcom Czarnego Lądu zrekrutowanym do armii państw europejskich. Wyniszczone wojną Francja czy Anglia składały obietnice wolności, przyznania praw obywatelskich czy poprawy warunków życiowych w zamian da daninę krwi. Szybko się jednak z tego wycofywały, kiedy wojny dobiegały końca.
W czasie bardzo ożywionej dyskusji po projekcji pojawiły się uwagi, że sposób traktowania społeczeństw afrykańskich w owym czasie może owocować dzisiaj poczuciem winy, a co za tym idzie, utrudnionym osądem bieżących zjawisk, jak narastanie kryzysu imigracyjnego w Zachodniej Europie. Innymi słowy, trudniej jest przyjmować we Francji, Włoszech czy Niemczech osób napływających z Afryki i zarazem stawiać oczekiwania dotyczące asymilacji, mając w pamięci, iż 100 czy więcej lat wcześniej władcy tych państw mieli na rękach krew ich przodków. To może nieco uproszczone spojrzenie i zapewne nie odnoszące się do całej opinii publicznej, ale pamięć o owych czynach żyje nadal i jest np. w Niemczech przyczynkiem do dyskusji nad wypłatą dzisiaj Namibii jakiejś formy zadośćuczynienia za wykorzystywanie jej mieszkańców w czasach kolonialnych.
Ciekawy poboczny wątek dyskusji dotyczył również klucza religijnego (protestantyzm vs. katolicyzm w państwach podbijających Czarny Ląd) przez który można próbować zidentyfikować powody akceptacji (lub przynajmniej obojętności) dla sposobu traktowania tubylców. Interesujący był przykład Portugalii, w której koloniach częściej promowano asymilację Portugalczyków z mieszkańcami krajów podbitych. Konkluzja związana z kluczem wyznaniowym, była jednak niejednoznaczna i mogąca prowadzić do nieco uproszczonej interpretacji.
Zakończyliśmy jednak spotkanie refleksją dotyczącą czasów bieżących i napływu setek tysięcy mieszkańców Maroka, Somalii czy Etiopii do Europy. Fala ta oznacza bowiem, iż 50 czy 60 lat po wyzwoleniu spod jarzma kolonializmu miejscowe społeczeństwa nie zdołały zbudować struktur państwowych budzących zaufanie czy poprawić warunki ekonomiczne na tyle, aby budować swoje życie na miejscu.