Kazimierz Nowak i jego niezwykła podróż w latach 30—tych XX wieku przez Afrykę były tematem spotkania zorganizowanego przez nasz Ośrodek w Cafe Misja 23 sierpnia. Pięć lat przemierzania na rowerze bezkresu Czarnego Lądu, pięć lat samotności i tęsknoty oraz zmagania się z własną słabością, niezwykłe spotkania z mieszkańcami Afryki opowiedziane przez Łukasza Wierzbickiego wywarły na uczestnikach ogromne wrażenie. Spotkanie z Kazimierzem Nowakiem i jego historią potrafi zmienić życie. Tak było w przypadku naszego gościa, który zebrał, opisał i opowiedział nam przygody podróżnika przemierzającego na rowerze Czarny Ląd. Sam również przebył część trasy poznańskiego podróżnika, zabrał na nią zresztą własną żonę i 7-miesięcznego synka.
Odmiana życia przez tę wielką historię czasami przybierała humorystyczny, ale i jakże przekonujący charakter. Nasz gość opowiedział nam mianowicie o człowieku, którego opanowało kiedyś małe lenistwo – nie mógł w sobie znaleźć siły, aby wyjść z domu i kupić chleb. Nagle przypomniawszy sobie o podróży po Afryce rowerem powiedział do samego siebie: „Kazimierz Nowak mógł przejechać 40 tys. kilometrów po Afryce, to ja mogę iść kupić chleb”. Śmiech sali był komentarzem do tej opowieści.
Kazimierz Nowak, którego poznaliśmy z fenomenalnej opowieści Pana Łukasza to człowiek, który pokazywał Afrykę w bardzo nowatorski i autentyczny sposób. W przeciwieństwie do innych, i tak rzadkich dokumentów na temat tego mało wówczas znanego kontynentu, koncentrował się na pokazywaniu zwyczajnego życia zwyczajnych ludzi zamieszkujących dzisiejszą Etiopię, Kenię czy południową Afrykę. Fotografował tubylców w ich zwykłych życiowych sytuacjach, dostrzegając w nich ludzi, a nie jedynie niewolniczą siłę roboczą, jak to często zdarzało się w niemieckich, belgijskich czy francuskich koloniach.
Bardzo przejmujące były cytaty z jego listów do żony – pomimo pięciu lat nieobecności, Kazimierz i Maryś (jak nazywał swoją żonę, Marię) pozostali sobie wierni, tęsknili za sobą, ona była w Poznaniu jego managerką i agentką zanoszącą nadsyłane reportaże do gazet, aby z nich utrzymać rodzinę.
Dzięki tej niezwykłej podróży o Kazimierzu Nowaku i Polsce pisały gazety na całym świecie.
Łukasz Wierzbicki zakończył ponad 1,5 godzinne spotkanie mówiąc o kilku innych niezwykłych śmiałkach, którzy wyruszyli z Polski w okresie międzywojennym poznawać świat. O Halinie i Stanisławie Bujakowskich, którzy na motorze wyruszyli w 1934 r. z Druskiennik do Szanghaju. O Tadeuszu Perkitnym i Leonie Mroczkiewiczu, którzy w 1926 roku wyruszli „na wariata” w podróż samochodem dokoła świata.
Całą historię opowiedzianą tego wieczora przez naszego gościa można chyba potraktować jako wielkie przynaglenie do odwagi. Odwagi zmiany swojego życia, kiedy jest trudno, czasem – kiedy zbyt wygodnie, ale też, wówczas, gdy to, co robimy nie jest naszą prawdziwą pasją. Alors, bon courage! W drogę!